Tabliczka na nagrobku plastikowym umieszczona jest pod kątem 45 stopni, dzięki czemu jest niezwykle widoczna. Nagrobek plastikowy spełnia swoją funkcję wzbogacona o tabliczkę wygląda niesamowicie innowacyjnie. W tym przypadku brak krzyża stał się atutem dla naszych portfeli. Produkt jest dostępny na stronie www.funeralny24.pl w Sprawa poruszyła mieszkańców. Są zbulwersowani zachowaniem młodego człowieka, który z piwem w dłoni, siedzi na nagrobku. - Zdjęcie znalazłam przez przypadek - mówi nasza Czytelniczka. - Wyświetliło mi się na Facebooku. Jak je zobaczyłam, byłam oburzona. Myślałam, że to jakiś żart, ale zauważyłam, że komentarze wręcz chwaliły modela, który siedzi na się w internecieZdjęcie zostało zrobione na radzieckim cmentarzu przy ulicy Dobrzyńskiej w Lipnie. Kto jest autorem i osobą na zdjęciu, nie wiemy. Nasza Czytelniczka skopiowała je, ale nie spisała nazwisk osób, które fotografię Nie wiem, jak można się chwalić czymś takim - pyta pan Edward. - Przecież to woła o pomstę do Pokazałam zdjęcie koleżankom z pracy, wszystkie były zbulwersowane - mówi Uczymy młodzież w podobnym wieku i muszę przyznać, że uczniowie mają różne pomysły, ale to przechodzi ludzkie pojęcia. Zero szacunku do innych i do postawa?Ilustracja obiegła internet, bo młodzież zaczęła ją udostępniać. Niektórzy wręcz chwalili chłopaka na zdjęciu. Nasi Czytelnicy, którzy wysłali do naszej redakcji zdjęcie, doszukiwali się także nacjonalistycznych Radziecki, czy polski bez różnicy, to miejsce pochówku zmarłych osób - mówili. - Każdemu należy się szacunek, tym bardziej, że pochowani zostali na obczyźnie, nie wśród jest zapomniany. Trochę zarośnięty. Kilka spalonych, starych zniczy. Osoby, które mieszkają w pobliżu nekropolii, mówią o częstych spotkaniach w tym miejscy młodych ludzi i panów lubiących nieco mocniejsze Nie wiem, co jest przyjemnego w siedzeniu na cmentarzu - mówi pani Grażyna. - To tak jakby pili piwo na naszym, komunalnym w Lipnie. Mnie nie mieści się to w głowie. Brak wyobraźni u tych zaznaczają, że miejsce powinno być częściej patrolowane przez policję. Ktoś nawet planuje dodać lokalizację na mapie zagrożeń, która jest w internecie. - Może nie tylko piją tam piwo, ale także biorą narkotyki lub dopalacze. Warto żeby policja zwróciła na to miejsce uwagę - mówi nasza Czytelniczka, nauczycielka w jednej ze szkół średnich. Sytuacja ze Skępego, może się powtórzyćInni mieszkańcy przypominali o sytuacji ze skępskiej nekropoli, gdzie jeden z mieszkańców gminy zniszczył kilkadziesiąt nagrobków. - Myślę, że warto pokazać zdjęcie ku przestrodze. Nigdy nie wiadomo, czy sytuacja ze Skępego się nie powtórzy gdzieś indziej i kto jeszcze będzie chciał niszczyć groby - dodała nasza Czytelniczka.>> Najświeższe informacje z regionu, zdjęcia, wideo tylko na <<- Dzięki miejskiemu monitoringowi wykryto w Skępem sprawcę, cmentarzem przy ulicy Dobrzyńskiej mało osób się interesuje, ale warto sprawdzić, czy takich osób nie ma na innych cmentarzach. Trzeba interweniować - mówi pan również policję o skutki prawne zachowania mężczyzny ze To bezczeszczenie miejsca pochówku - wyjaśnia sierż. szt. Małgorzata Małkińska, rzecznik KPP w Lipnie. - Grozi za to grzywna, a nawet pozbawienie lub ograniczenie wolności do lat dwóch. Ciężko byłoby udowodnić nacjonalistyczne zachowanie młodego człowieka, ale prosimy za każdym razem o zgłaszanie podobnych sytuacji. Policjanci podejmą wówczas odpowiednie zdjęcie w internecie pojawiło się jakiś czas temu, nasza Czytelniczka długo się zastanawiała, czy wysłać nam fotografię. - Nie wiedziałam co mam z tym zrobić. Nie znałam tych osób, ale sama mam groby bliskich na cmentarzu i nie chciałabym, żeby ktoś robił tak na grobie mojego dziadka - mówi. - Takie sytuacje powinny być negowane. Mam nadzieję, że autor fotografii i sam model zobaczą zdjęcie w gazecie i wyciągną z tego jakieś wnioski lub rozpozna chłopca ktoś z rodziny i zwróci mu Z POLSKI - przegląd najciekawszych informacji ostatnich dni w kraju

W Nagrobku łączą się dwa wątki treściowe. Pierwszy stanowi pochwałę Bolesława jako chrześcijanina i zawiera elementy wspólne z ówczesną hagiografią (np. określenie athleta Cristi – zapaśnik Boga – używane też przez Brunona z Kwerfurtu w stosunku do św. Wojciecha). Drugi wątek jest pochwałą Bolesława jako króla.

Wrocławski MOPS pochowa na cmentarzu na Kiełczowie noworodka owiniętego w folię, znalezionego w lutym na łące w okolicach ul. Wańkowicza na Muchoborze. Ciało zostanie spopielone, zakopane w grobie, a na tabliczce pojawi się napis „Chłopiec NN”. Do dziś policji nie udało się ustalić, kim są rodzice dziecka. W czwartek wrocławska Prokuratura Rejonowa Fabryczna wystawiła dokumenty niezbędne do pochowania dziecka. Śledztwo wciąż nie doprowadziło do ustalenia kim są jego rodzice. W takich sytuacjach pochówek organizuje Miejski Ośrodek Pomocy Dokumenty z prokuratury jeszcze do nas nie dotarły. Jak przyjdą i będą kompletne, to organizacja pochówku zajmie kilka dni – mówi Tomasz Neumann z wrocławskiego MOPS. Będzie trumienka, wystawiona w cmentarnej kaplicy. Potem zwłoki zostaną spopielone i pochowane. W kondukcie będą szli pracownicy zakładu pogrzebowego. Grób zostanie przykryty płytą bez jakichkolwiek symboli religijnych. Będzie tylko tabliczka z napisem „Chłopiec NN”. We wrocławskim MOPS-ie tłumaczą, że chłopiec będzie pochowany według standardów, obowiązujących w kontrakcie Ośrodka z zakładem pogrzebowym, wybranym na przetargu do realizacji tego typu zadań. Jeśli jednak znajdzie się ktoś kto zechce zorganizować i sfinansować bardziej uroczysty pogrzeb, nie będzie z tym problemu. - Na przykład jakaś organizacja pozarządowa – sugerują wrocławscy urzędnicy. Według polskiego prawa każdy może się zająć pogrzebem – mówi Tomasz Neumann. Jak zmarł chłopczyk z Muchoboru? Na razie ustalenia w tej sprawie są tajemnicą śledztwa. Wiadomo jedynie, że to noworodek i chłopczyk urodził się żywy. Policjanci wciąż pracują nad wyjaśnieniem zagadki jego śmierci i – ewentualnie – osób, które się do tego przyczyniły. Makabryczne odkrycie: Ludzkie szczątki na wrocławskim Mordorze Wypadek na Sienkiewicza. Kobieta nie zauważyła tramwaju Polecane ofertyMateriały promocyjne partnera
Zdjęcie nagrobku cmantarz Jeżycki Dopiero teraz znalazłam ten wątek,czy mogłabym prosić o zdj.grobu Stanisławy Śródeckiej na cmentarzu Jeżyckim.Kwatera
Zdjęcie: Veit Hammer na Unsplash Wielkiej Awakening , który rozpoczął się na początku 18 wieku nastąpił dramatyczny zwrot w popularnych pojęć i rytuałów otaczających życie pozagrobowe. Purytańskie motywy, które zwykle zawierają proste obrazy śmiertelności i śmierci, wyblakły, a cmentarze zaczęły zawierać klasyczne i egipskie motywy dekoracyjne. Kultura wiktoriańska odegrała istotną rolę w stopniowym przekształcaniu amerykańskich cmentarzy, a przede wszystkim w rozwoju Ruchu Cmentarzy Wiejskich. Cmentarze wiejskie stały się popularne w Stanach Zjednoczonych i Europie w połowie XIX wieku. Budowano je zwykle 5–10 mil od zgiełku miasta, ale wystarczająco blisko dla zwiedzających. To przejście wyraźnie oznaczało fundamentalną zmianę w ikonografii symboli cmentarnych, a romantyzm stał się integralnym aspektem emocjonalnej i duchowej funkcji cmentarza wśród żyjących. Laura Hill Cemetery w Filadelfii, USA jest klasycznym przykładem wiejskim cmentarzu, który jest ozdobiony symboli na nagrobkach. Był to pierwszy cmentarz w Stanach Zjednoczonych, który został wyznaczony jako National Historic Landmark . Ale czy kiedykolwiek zastanawiałeś się nad znaczeniem tych symboli na nagrobkach? Ten artykuł poprowadzi Cię przez symbolikę powszechnych symboli cmentarnych, które są używane w dzisiejszych czasach. Znaczenie unikatowych symboli na nagrobkach Obeliski Obelisk Source-Public Domain Wydaje się, że ruch cmentarzy wiejskich był bardzo eklektyczny i czerpał wpływy z różnych ludzi i miejsc w czasie i przestrzeni. Architektura egipskich pomników w Europie została przeniesiona do innych krajów zdominowanych przez chrześcijan, a obeliski znaleziono prawie na wszystkich wiejskich cmentarzach. Obelisk reprezentuje bogactwo i prestiż zmarłego. Starożytne konotacje obelisku również sugerują poczucie nieprzepuszczalności dla skutków czasu. Odwrócona latarka Odwrócone źródło pochodni - domena publiczna Odwrócona pochodnia była ściśle związana z mitologią rzymską. Jednak pochodnie były potrzebne Rzymianom do prowadzenia nocnych pogrzebów i zapalania stosu. Odwrócona pochodnia nie jest już powszechnie używana na współczesnym cmentarzu, ale możemy ją postrzegać jako motyw dekoracyjny na nagrobku. Istnieją dwa rodzaje odwróconych pochodni - płonące i zgaszone - pojedynczo, w parach lub skrzyżowane. Jeśli odwrócona pochodnia ma płomień, symbolizuje płomień życia wiecznego i chrześcijańską wiarę w zmartwychwstanie. Jeśli nie ma płomienia, oznacza to wygaśnięcie życia i żałobę. Drapowana urna Drapowana urna Źródło-domena publiczna Urna jest jednym z najczęściej używanych zabytków cmentarnych. Urna pochodzi z czasów cywilizacji klasycznej, kiedy to religia pogańska przeprowadzała kremację, a urna służyła do przechowywania prochów zmarłego. Ale stało się powszechne na cmentarzach wiejskich jako motywy dekoracyjne i nadal było ściśle związane ze śmiercią. Urna reprezentuje żałobę, a draperia widziana na nagrobkach zwykle przedstawia zasłonę między życiem a śmiercią i przekroczeniem tej płaszczyzny. Dla innych może symbolizować Bożą ochronę aż do Zmartwychwstania. Otwarta książka Otwarta książka Źródło-domena publiczna Chociaż łatwo jest przeoczyć otwartą księgę na grobie, to książki stanowią głęboką symbolikę zmarłych. Otwarta książka znaleziona na grobie cmentarnym lub nagrobku może przedstawiać wiele różnych rzeczy. Osobowość zmarłego (uczonego lub bibliofila), jego osiągnięcia, odzwierciedlenie ich dobrych uczynków lub po prostu książka religijna. Złamany słupek Zepsuty filar źródło-domena publiczna Filary zwykle przedstawiają dobre, długie życie, ale gdy filar jest celowo rzeźbiony w taki sposób, aby został złamany, oznacza to skrócenie życia lub kogoś, kto umarł młodo. Oto kilka niezwykłych symboli, które można znaleźć na cmentarzach; następnym razem, gdy będziesz odwiedzać cmentarz, możesz zinterpretować niektóre symbole.

Identyczne znaczenie miały także wyrzeźbione na nagrobkach księgi, tak jak ta zamieszczona poniżej, znajdująca się na rozbitej macewie z chełmskiego kirkutu. D. Rozmus przywołuje nawet przykład połączenia motywu księgi i korony na jednym nagrobku. Symbol ten jest zrozumiały w kulturze chrześcijańskiej.

W Przemyślu odnaleziono zakopany w ziemi nagrobek węgierskiego żołnierza. Karolina Marciniak/ZGFTPW Przemyślu pasjonaci historii odnaleźli wykonany z piaskowca nagrobek węgierskiego żołnierza Nováka Jánosa. To żołnierz Armii Austro - Węgierskiej, poległy podczas walk o Twierdzę Przemyśl. Najprawdopodobniej uda się ustalić dokładnie, o jaką osobę chodzi. W badania zaangażowała się już strona kamienny nagrobek znajdował się przy ul. Kasztanowej w Przemyślu, niedaleko działki, na której latem ubiegłego roku przedstawiciele Związku Gmin Fortecznych Twierdzy Przemyśl, Instytutu Historii i Muzeum Wojen w Budapeszcie odkryli pozostałości po znajdującym się tutaj przed II wojną światową cmentarzu wojennym. Jego istnienie potwierdziły badania cmentarz przylega, a być może w części zajęty jest, przez utworzony w tym miejscu, w połowie lat 90. ubiegłego wieku, Ukraiński Cmentarz Wojenny. Nagrobek węgierskiego żołnierza z cmentarza w Przemyślu ktoś wyrzucił na śmieci- Jeden z naszych kolegów, Maciej Kozak, przeszukiwał okolice tej działki, na której znajdował się cmentarz. Kamienny nagrobek znajdował się w ziemi, w sporej części był nią przykryty. W miejscu porośniętym dziką roślinnością. Ktoś dołożył starań, żeby nie został ślad po tym cmentarzu- mówi Mirosław Majkowski, przewodniczący Związku Gmin Fortecznych Twierdzy dodaje, że znalezisko nie było W czasie, gdy trwały badania archeologiczne, podeszła do nas pewna osoba, która opowiadała, że widziała, jak w latach dziewięćdziesiątych, podczas tworzenia w tym miejscu nowego cmentarza, na skarpę wyrzucane były nagrobki, a nawet kości z poprzedniej nekropoli. Nie dawaliśmy zbytnio wiary, bo kto byłby tak podły, żeby wyrzucać nagrobki żołnierzy, ale obecne znalezisko niestety potwierdza te słowa- twierdzi w Przemyślu nagrobkiem zainteresowali się już WęgrzyNagrobkiem zainteresowali się już Węgrzy z Instytutu Historii i Muzeum Wojen w Budapeszcie. Od kilku lat ściśle współpracują z przemyślanami w zakresie poszukiwań i upamiętnień miejsc Węgrów poległych podczas I wojny światowej w Twierdzy Przemyśl. Zoltán Zeller z budapesztańskiego instytutu odnalazł w węgierskich archiwach aż trzech żołnierzy o nazwisku i imieniu Novák János, którzy polegli w Twierdzy Przemyśl. Na Węgrzech nazwisko pisane jest przed imieniem. Ciekawy napis odkryty na ścianie XV-wiecznego budynku klasztornego w Przeworsku [FOT]- Wykluczyliśmy jednego z nich, gdyż taka osoba jest pochowana na cmentarzu wojennym przy ul. Przemysława. Teraz badamy, którego Nováka Jánosa jest znaleziony nagrobek - twierdzi nie ma, gdyż pomnik jest w części uszkodzony, jakby od strzału kulą. Akurat w miejscu, gdzie znajdował się rok urodzenia Raczej chodzi o poległego w 1914 r., bo w dokumentach i na nagrobku jest ten sam dzień śmierci. Niestety jest różnica pomiędzy rokiem urodzenia w dokumentach i wybitym na nagrobku. Być może ktoś się pomylił, kamieniarz lub archiwista. Będziemy to jeszcze sprawdzać- zapewnia nagrobek zostanie poddany renowacji, a następnie umieszczony na odtworzonym przy ul. Kasztanowej cmentarzu wojennym z okresu I wojny światowej. Polecane ofertyMateriały promocyjne partnera
hylemorfizm. (gr. hyle – materia, morphe – kształt) pogląd uznający, że każda substancja (rzecz) składa się z czynnika biernego, określanego – materii – i czynnika aktywnego, określającego – formy. idea. (gr. – widzieć) według Platona: byt niematerialny, prawdziwy i niezmienny, poznawany za pomocą intelektu. idealizm.
Niedziela, 31 października 2021 (09:14) Dyskusje o sposobie ustawienia zniczy na nagrobku, głośne rozmowy i niewyciszone powiadomienia w telefonie – to obrazki, które nietrudno zaobserwować, odwiedzając cmentarze 1 listopada. Takie zachowanie jest nie tylko niekulturalne, ale zwyczajnie przeszkadza tym, którzy chcą ten czas przeżyć w skupieniu i zadumie. Savoir-vivre, czyli umiejętność właściwego zachowania w określonej sytuacji, obowiązuje również podczas odwiedzania nekropolii. Najważniejszą zasadą, już od momentu przekroczenia cmentarnej bramy, jest zachowanie ciszy. Cmentarz jest takim miejscem, które do ciszy i refleksji skłania, albo inaczej, skłania do refleksji, a refleksji pomaga właśnie cisza - mówi w rozmowie z RMF FM Wojciech S. Wocław, popularyzator wiedzy z zakresu savoir-vivre'u i etykiety w biznesie. Dlatego rozmowy o tym, co wydarzyło się w pracy, co ostatnio oglądaliśmy w telewizji i jakie wybraliśmy kafelki do łazienki, powinniśmy sobie zdecydowanie podarować - dodaje. Co w przypadku, gdy nad rodzinnym grobem spotykamy znajomych albo rodzinę - ludzi, którzy z tego spotkania się cieszą i głośno tę radość manifestują? Najlepiej radość wyrazić uśmiechem, bez prowadzenia rozmów i głośnych wybuchów entuzjazmu. Myślę, że w ten sposób bardzo szybko komuś zasygnalizujemy, że chcemy w tym miejscu uszanować te zasady, które obowiązują, a więc cisza przede wszystkim - tłumaczy Wojciech S. Wocław. Można też uciąć bardzo krótko mówiąc: "słuchajcie, spotkajmy się za 10 minut przed wejściem" - albo umówić się na spotkanie czy telefon w innym terminie. Nie ma przymusu, żeby w takie rozmowy wchodzić i zaburzać spokój sobie i wszystkim dookoła - puentuje. Przed wybraniem się na cmentarz tego dnia, warto przemyśleć kwestie odpowiedniego stroju. Najlepsza będzie klasyczna elegancja. Właściwym strojem na cmentarz jest ubiór stonowany. Z jednej strony nie może odsłaniać zbyt dużo, z drugiej - dżinsy z dziurami albo dresowe spodnie też nie są dobrym wyborem. Klasyczna elegancja będzie zdecydowanie strzałem w dziesiątkę. Ktoś kiedyś powiedział ciekawą rzecz, że jeśli chodzi o pogrzeb, to nie ubieramy się dla zmarłych, tylko dla rodziny, która jest w dość szczególnym czasie w swoim życiu, i której nie chcemy bodźcować w dodatkowy sposób, sprawiając przykrość strojem niedopasowanym do okazji - wyjaśnia Wojciech S. Wocław. Podobną zasadę powinniśmy stosować również wybierając się na cmentarz - dodaje. Kolejna rzecz, o której koniecznie trzeba pamiętać, to wyciszenie albo wyłączenie telefonu komórkowego. Nawet wibracje mogą przeszkadzać innym osobom, które będą w skupieniu przeżywać specyfikę tego dnia. W dobie coraz bardziej zaawansowanej technologii niewiele osób rozstaje się ze swoimi smartfonami, smartwatch’ami i całym tym dobrodziejstwem, ale podczas odwiedzania grobów nie powinniśmy z nich korzystać - przypomina Wojciech S. Wocław. To trochę tak, jak byśmy wybierali się do kogoś i kładli telefon przy stole, obok talerza. Powinniśmy sobie zadać pytanie, czy spotkanie jest dla nas ważniejsze, czy to, co znajdziemy w telefonie, albo kto może do nas zadzwonić. Unikamy też robienia zdjęć i pisania do kogoś. Skupiłbym się na chwili, która jest najważniejsza w tym miejscu - dodaje. 1 listopada na grobach bliskich stawiamy symboliczny znicz. I dobrze, gdyby to był właśnie znicz symboliczny, szczególnie w przypadku odwiedzania grobów, którymi się zazwyczaj nie opiekujemy. Tutaj należy uszanować pomysł na dekoracje tych, którzy o miejsce pochówku dbają przede wszystkim i nie przestawiać ułożonych wiązanek czy donic z chryzantemami. Warto też się zorientować, gdzie opiekunowie grobu stawiają znicze i postąpić podobnie, bo może ustawienie znicza na płycie w przypadku, kiedy znicz pęknie i wyleje się wosk, może zniszczyć nagrobek - tłumaczy specjalista od savoir-vivre’u. W tym szczególnym okresie poświęconym zmarłym, znajdźmy chwilę na wspomnienie tych, którzy odeszli. Zanurzmy się w metafizyce i niech ona będzie najważniejsza.
ጦ еψኔሊօρэбрե եзօጽαχቺЕዙխ ዷиваվШυтвемυ енաгጆτυկ
Աглևнኪлюጻօ аг ጧпсሷтΑգоռи уπащυփΘф очукровр
Αзукኜжуз θстሦйАкруኙа пуηийխΝሴхօκυ еч
Տոպепዞ ኄዛρРոтегоብиկ сիչΥпос дθхըг
Biogram jest pisany w trzeciej osobie liczby pojedynczej. Najczęściej w czasie przeszłym – mieszkał, studiował; Fakty przedstawia się w porządku chronologicznym. Jeżeli pomijane jest szczegółowe datowanie zdarzeń, należy użyć określeń przybliżających, np. „w tym czasie”, „w czasie wojny” itp.;
W drugiej części poradnika znajdziecie instrukcję jak dodać logo na na zdjęciu, ale najpierw zastanówmy się, czy w ogóle warto to robić? Logo na zdjęciu to krótki tekst, symbol graficzny lub połączenie obu tych elementów, mające wskazać, kto jest autorem fotografii. Opinie na temat pieczątkowania fotografii są różne: wielu fotografów je stosuje, wielu zaś uznaje, że tylko szpecą one obraz. Czy w ogóle dodawanie podpisu na zdjęciu daje autorowi jakieś korzyści? 7 bajek o logo na zdjęciu Porady w internecie bywają różnej wartości, a to, co ukazało się na łamach Fotoblogii, to fotograficzny odpowiednik sztucznej mgły i niewidzialnych helikopterów – całkiem zabawna fantastyka, szkoda tylko, że z publikacją nie poczekano do 1. kwietnia. Dla jasności – dodanie logo na zdjęciu nie jest remedium na internetowe kradzieże ani idealną metodą promocji i marketingu, ale niektóre argumenty Jacka i Kasi Siwko przeciwko oznaczaniu autora na zdjęciu są co najmniej dziwaczne. 1. „Niczego nie da się zabezpieczyć przed „kradzieżą“ bo usuwanie logo jest banalnie proste” – To prawda, że jest to proste, ale w przypadku procesowania się o kradzież zdjęcia takie usunięcie loga to piękny prezent dla fotografa: złodziejowi trudno się wówczas tłumaczyć, że zdjęcie zamieścił przypadkowo czy nieświadomie. Usuwając znak wodny ze zdjęcia celowo i świadomie ukrywa autorstwo fotografii – to piękny prezent dla prawnika, który w sądzie będzie reprezentował poszkodowanego fotografa. 2. „Jeśli styl twoich fotografii jest inny niż wszystko to co widzisz na co dzień w sieci to po co musisz podkreślać swoje autorstwo umieszczaniem znaku wodnego?” – Parze ślubniaków gratuluję optymizmu, aczkolwiek bardzo wątpię, żeby ktokolwiek widząc ich zdjęcie po stylu rozpoznał numer telefonu do nich lub chociaż adres fejsbukowy. Nie mniejszym optymizmem jest wiara w to, że ich potencjalny klient tak świetnie zna rynek fotografów ślubnych, że jednym rzutem oka poznaje autorstwo. 3. „Kto ukradnie Twoje zdjęcia […] znajdzie sobie klienta pokazując mu wykonane przez ciebie fotografie ślubne?” – Zdarza się. Najczęściej właśnie… w fotografii ślubnej. Jeśli autorzy tamtych porad o tym nie wiedzą, to chyba nie znają tak dobrze rynku, jak powinni. 4. „Lepiej by te firmy same mówiły o was przyszłym Pannom Młodym niż liczyć na to, że klient zobaczy wasze logo i sam wejdzie na stronę.” – Bo oczywiście albo jedno, albo drugie – jak będzie logo, to nikt udostępnionych zdjęć zachwalał nie będzie, natomiast brak logo gwarantuje, że inni zadbają o promocję fotografa. 5. „Na waszym miejscu nie liczylibyśmy na mnóstwo wejść [na stronę internetową – przyp. Fotezja] tylko dlatego, że ktoś zobaczy gdzieś wasze logo.” – Ja na ich miejscu nie liczyłbym na żadne wejścia na stronę tylko dlatego, że ktoś gdzieś zobaczył ich zdjęcia, które nijak nie były podpisane czyje to i gdzie szukać autora. 6. „Jeśli komuś spodobają się zdjęcia to znajdzie sposób by dowiedzieć się kto jest jego autorem” – Jasne, bo Gugiel świetnie znajduje obrazki na podstawie słownych opisów. Na przykład wpisujemy w wyszukiwarkę „młoda para ładna fotka” i już trafiamy do Jacka i Kasi Siwko, prawda? Owszem, są narzędzia do wyszukiwania obrazów na podstawie wzoru. Jednak przekonanie, że klient lubi sobie parę godzin potropić w internecie autora zdjęcia, gdy szuka fotografa na ślub, jest bardzo innowacyjnym podejściem do promocji i marketingu. 7. „Stare logo, na które natknie się potencjalny klient, może psuć wizerunek twojej marki.” – Za to brak logo i potencjalny klient, który klientem nie zostanie, tylko poprawiają wizerunek marki jako bardzo elitarnej, tajemniczej wręcz. Jacek i Kasia Siwko czują się „Applem fotografii” (patrz ich punkt 10.), więc nie muszą na zdjęciach zamieszczać wskazówek na temat tego, kto te zdjęcia wykonał i jak do niego dotrzeć. Gratuluję. Jeśli ktoś jednak nie jest aż tak sławny, a jego zdjęcia nie są aż tak rozpoznawalne dla wszystkich mieszkańców tej planety, to może by jednak rozważył ułatwienie dotarcia do siebie swoim fanom? Owszem, zdjęcia krążą po internecie w sposób trudny do przewidzenia i kontrolowania. Ktoś, kto je tam zobaczy, chciałby może skontaktować się z autorem, ale jak ma to zrobić, skoro od razu i na pierwszy rzut oka rozpoznaje jedynie fotografie Jacka i Kasi Siwko i tylko ich? Do czego naprawdę przydaje się logo na zdjęciu Kiedyś na zdjęciach miałem znaki wodne, później z nich zrezygnowałem, a ostatnio coraz bardziej jestem przekonany, że widoczny podpis na fotografii warto mieć. Dlaczego? Nie jako skuteczne zabezpieczenie przed kradzieżą zdjęcia – bo to nie jest skuteczne zabezpieczenie przed kradzieżą. Znak wodny skutecznie chroniący przed złodziejem (czyli odpowiednio duży i inwazyjny) równie skutecznie chroni przed widzem – zniechęcając do oglądania takiej fotografii. Jednak dzisiaj jest kilka powodów, aby na zdjęciu dodawać podpis w formie znaku wodnego. Te kilka powodów to: 1. Google pozwala pobrać zdjęcie ze swojej strony wyszukiwania obrazów. Wprawdzie zmieniło mechanizm w ten sposób, że obraz w pełnej rozdzielczości dostępny jest dopiero po wejściu na stronę internetową, z której obrazek pochodzi. Niemniej jeśli ktoś nie potrzebuje dużej rozdzielczości, to nawet bez specjalnie złych zamiarów łatwo najpierw ściągnąć jakieś zdjęcie z internetu, a później mieć problemy z ustaleniem, skąd się je wzięło. Wyszukiwanie Googla podaje linki do wyszukanych zdjęć, ale inne serwisy niekoniecznie. Za to podpis naniesiony na fotografię pójdzie z nią wszędzie… przynajmniej dopóki go ktoś nie wyklonuje. 2. Oprócz Pinteresta i jego klonów, gdzie wszyscy od wszystkich „przepinają” obrazki, mając w nosie to, skąd one oryginalnie pochodzą, takie „minipinteresty” powstają w formie stron fanowskich na Facebooku, gdzie twórca takiego fanpage zdobywa fanów wrzucając wszelkie znalezione w internecie obrazki ładne, śmieszne, dziwaczne i różne inne, byle ktoś tego fanpage’a lajkował. Informowanie o autorze zdjęcia czy źródle jego pochodzenia nie wydaje się być wysoko na liście priorytetów zbieraczy lajków. Oba te przypadki mogą prowadzić do tego, że zdjęcie zacznie w internecie żyć własnym życiem, zupełnie poza intencjami i wiedzą autora. Żeby było ciekawiej, takie „drugie życie” zdjęcia dla wyszukiwarek może być bardziej „pierwsze” i wówczas w wynikach wyszukiwania strona autora wyląduje gdzieś na dalekich miejscach, za tymi pinterestami i fanpage’ami. Osoba naprawdę chcąca wówczas dotrzeć do autora zdjęcia będzie się błąkać między kolejnymi „udostępnieniami” i mimo szczerych chęci może nie znaleźć źródła. 3. Metadane nie wystarczą! Owszem, można skorzystać z funkcji aparatu fotograficznego, która umieści informację o autorze zdjęcia w EXIF-ie. Problem w tym, że wiele serwisów internetowych, z Facebookiem włącznie, usuwa wszelkie metadane, także te o autorstwie. Naniesienie znaku wodnego na zdjęciu jest bardziej trwałe. 4. O kolejnym powodzie, aby zacząć podpisywać fotografie, pisał jakiś czas temu F-Lex. Chodzi o przepisy dotyczące tzw. utworów “osieroconych”, czyli takich, których autora nie da się ustalić. W efekcie “osierocenia” pewne instytucje mogą w pewnych warunkach korzystać z takich utworów bez pytania o zgodę autora. Osierocenie wpływa też na czas wygaśnięcia ochrony prawa autorskiego. 5. Wprawdzie logo na zdjęciu nie chroni przed kradzieżą, ale stanowi pewną pomoc, gdy dowiemy się, że ktoś bez naszej zgody korzysta z naszej fotografii, a do tego bezczelnie usunął nasz znak wodny. Gdy zdecydujemy się dochodzić swoich praw przed sądem, oskarżonemu trudniej będzie się tłumaczyć, że był nieświadom nielegalności czynu – w końcu zadał sobie trochę trudu, żeby usunąć oznaczenie autorstwa. Gdyby więc ktoś się procesował o kradzież zdjęć, to usunięcie loga przez pozwanego może traktować jak prezent dla oskarżyciela. 😉 Własne logo na zdjęciu nie chroni przed kradzieżą, nie jest też cudownym trikiem marketingowym ani nie dodaje prestiżu. Daje jednak szansę, że jeśli ktoś gdzieś zobaczy naszą fotografię i będzie mu zależało na dotarciu do jej autora – to nas znajdzie. Oczywiście jeśli dobrze przygotowaliśmy to oznaczenie. A co to znaczy: dobrze? Jakie powinno być logo na zdjęciu Duży podpis czy logo skutecznie zasłania zdjęcie przed wzrokiem widza, ale go nie chroni bardziej niż mały podpis w rogu. Nie róbmy tak! Najwięcej emocji – negatywnych emocji – budzą znaki wodne przykrywające znaczną część fotografii, do tego jeszcze umieszczone dokładnie na środku obrazu. Może kiedyś takie wielkie oznaczenia były trudne do wyklonowania – ale technika poszła do przodu i dzisiaj da się usunąć nawet wielkie watermarki. Chronić więc nie chronią, a jedynie szpecą. Pamiętając, że logo na zdjęciu ma pozwolić widzowi znaleźć autora, warto zrobić podpis mały, nieprzeszkadzający w oglądaniu fotografii i umieszczony blisko brzegu obrazu. Wskazane jest unikanie w oznaczeniu intensywnych barw. Nawet jeśli nasz logotyp ma wyraziste kolory, przy nakładaniu go na zdjęcie można skorzystać z przezroczystości, aby stonować intensywność barw. Bardzo istotna jest treść logo na zdjęciu. Pamiętajmy, że cały zabieg służy temu, aby mógł do nas dotrzeć ten, kto dotrzeć chce. Abstrakcyjny znak graficzny tego zadania nie spełni – przynajmniej dopóki nasza marka nie stanie się równie rozpoznawalna co Coca Cola czy BMW. Potrzebna jest informacja tekstowa, identyfikująca fotografa. Tylko, na litość Nac Mac Feagli, niech ten podpis nie brzmi „Jan Kowalski Photography”, bo z takiego podpisu niewiele wynika, może oprócz światowych, wręcz imperialnych ambicji Jana Kowalskiego. Inicjały podkreślone fantazyjnym zawijasem są dobre dla znanych malarzy, ale jak znaleźć autora zdjęcia, jeśli podpisuje się tak enigmatycznie? Jeśli podpis ma wskazywać autora, to niech go jasno wskazuje, ułatwiając też skontaktowanie się z nim, bez konieczności zatrudniania biegłych wróżek. Najlepsze byłoby umieszczenie adresu własnej strony internetowej (jeśli ją mamy), ewentualnie adresu e-mailowego. Czy nie wystarczy imię i nazwisko? To zależy… jakie to nazwisko. Jeśli fotograf nazywa się Zenon Brzęczyszczykiewicz, to zapewne niewiele będzie osób o tym samym nazwisku. Gdy jednak przyjdzie do szukania autora podpisanego jako „Jan Kowalski Photography”, to wyzwaniem nie będzie “gdzie” ale “który z nich”? Od biedy identyfikację i odnalezienie ułatwi umieszczenie w logo na zdjęciu numeru telefonu lub PESEL-u, jakkolwiek mało seksowny byłby PESEL w roli znaku firmowego. Jak dodać logo na zdjęciu? Gdy już ustalimy, co chcemy na zdjęciu napisać, trzeba jeszcze wiedzieć, jak zrobić napis elegancki, nieprzeszkadzający, wyglądający tak, jak zechcemy, i co też ważne – powtarzalny. Przypominanie sobie przy każdym zdjęciu, jaka to właściwie była czcionka, rozmiar, efekt i dokładne, ręczne umiejscowienie tego wszystkiego może być uciążliwe. Zobaczmy, jak to się robi w Photoshopie, żeby zrobić raz a dobrze. 1. Na początku było zdjęcie Napis będzie się znajdował na zdjęciach, nie w pustce, więc przygotujemy go na przykładzie (a właściwie to podkładzie) własnej fotografii, możliwie najbardziej typowej. Otwieramy zdjęcie, edytujemy je do woli, zapisujemy w pełnej rozdzielczości (żeby mieć na wszelki wypadek), po czym skalujemy je do wielkości internetowej – powiedzmy, że dla obrazka poziomego będzie to 900 pikseli w podstawie. Skalując, zwracamy uwagę na DPI (pole Resolution, Rozdzielczość) – coś, co normalnie dla nas nie ma znaczenia, ale dla Photoshopa ma. Obojętne, jaka tam będzie wartość – jest natomiast bardzo istotne, by ją zapamiętać i stosować od tej pory przy skalowaniu wszystkich zdjęć, jakie zamierzamy opatrzyć szykowanym właśnie podpisem. U mnie jest to 300, ale równie dobrze może być 72, byle konsekwentnie. 2. Pisarstwo minimalne Na przeskalowanym (i wyostrzonym, bo przeważnie jest taka potrzeba) zdjęciu napiszemy teraz to, co najpewniej naprowadzi widza na ślad autora – jeśli widz zechce. Najlepiej adres internetowy. Bierzemy z palety narzędzi ikonę w kształcie literki T, klikamy w takim miejscu zdjęcia, gdzie ma być napis (będzie go można później przesuwać) i piszemy: „© – oczywiście, każdy pisze swój własny adres internetowy, mailowy; jakikolwiek, byleby dało się po nim znaleźć człowieka. Dla ułatwienia dodam, że „©” pisze się, przytrzymując [Alt] i wstukując na klawiaturze numerycznej 0169. Napisane? No to teraz ustalimy, jak ma ten napis wyglądać. Zaznaczamy go teraz w całości – normalnie, myszką, tak samo jak się to robi w Wordzie. 3. Czcionka, kolor i cała reszta Na pasku opcji u góry ekranu mamy teraz sporo możliwości. W pierwszym rozwijanym polu wybieramy krój czcionki – to najważniejsza decyzja, od której zależą wszystkie pozostałe. Gdy już mamy odpowiedni krój, przechodzimy do drugiego pola – tego, gdzie na ilustracji widnieje napis Italic, czyli Kursywa. Wybieramy tam styl czcionki – jedne będą dawać więcej możliwości, inne tylko jedną. Trzecie zaznaczone na czerwono pole to rozmiar czcionki – można go wybrać po rozwinięciu pola albo wpisać z klawiatury. Rozmiaru 5 na gotowej liście nie ma, ale na klawiaturze owszem. Ostatnie zaznaczone pole to kolor napisu. Ja proponuję biały jako najbardziej uniwersalny, ale każdy powinien go sobie dobrać do własnego stylu fotografii. Gdy już mamy wszystkie te kwestie określone, usuwamy zaznaczenie z tekstu, klikając „ptaszka” nad obrazkiem. 4. Trochę plastyki Przydałoby się jeszcze dodać do napisu jakieś efekty. Nawet jeśli nie lubimy efekciarstwa, a podpis ma być prosty, jakiś efekt warstwy będzie konieczny. Przecież ten sam napis będzie nakładany i na zdjęcia jasne i na ciemne; o ile na czarnym tle biały napis będzie mocno widoczny, o tyle na białym – wcale. Na takim w biało-szaro-czarne ciapki, jak na przykład żwir, też wcale. Klikamy ikonę fx u dołu palety warstw i wybieramy coś sobie: powiedzmy, Cień (Drop Shadow). Napis jest niewielki, więc też cień nie może odstawać za daleko: wpisujemy w pole Distance (Odległość) wartość 2 zamiast 5. Pozostałe parametry zostawiamy bez zmian i potwierdzamy efekt. Jeśli chcemy wprowadzić jakiś jeszcze, proszę bardzo: po lewej stronie okienka jest ich cała lista. Warte uwagi są wypukłości (Bevel and Emboss) lub blask (Glow) – w zależności od ulubionego stylu fotografii. 5. Krycie i Wypełnienie Po potwierdzeniu efektu wracamy do palety Warstw. Zwróćmy uwagę na dwa pola w jej górnej części: Krycie (Opacity) oraz Wypełnienie (Fill), oba domyślnie ustawione na 100%. Prawdopodobnie nasz podpis jest teraz stanowczo zbyt intensywny – wręcz stał się głównym elementem zdjęcia. Nie taki był cel, więc trzeba wyregulować jego widoczność. Jeśli obniżymy Krycie, półprzezroczyste stanie się wszystko: i napis, i jego cień. Ale obniżenie Wypełnienia powoduje zmniejszenie widoczności samej tylko warstwy – czyli w tym przypadku bieli napisu – a efekty pozostają w pełni widoczne. Czemu to służy? Im bardziej szczegółowe jest tło, tym bardziej gubi się na nim napis – a więc potrzebny jest mocny cień, żeby w ogóle dało się przeczytać adres autora. Ale jeśli te drobne detale tła są ciemne, biały napis będzie bardzo kłuć w oczy, więc warto obniżyć jego Wypełnienie. Wtedy biel zostanie złagodzona, a czytelność – dzięki cieniowi – pozostanie. Obniżanie Wypełnienia jest szczególnie efektowne, gdy stosujemy efekt wypukłości. Możemy wtedy otrzymać wypukły napis w kolorze tła. Niestety, w przypadku plików wielkości internetowej taki delikatny podpis byłby nieczytelny. 6. Zapisać dla potomności Albo przynajmniej do użycia na następnych zdjęciach. Gdy napis jest gotowy, zapisujemy sobie zdjęcie z nim i umieszczamy w Sieci. A jak zrobić, żeby mieć dokładnie taki sam podpis na wszystkich kolejnych zdjęciach, zawsze w prawym dolnym rogu? Najprościej będzie skorzystać z obecnej w Photoshopie funkcji nagrywania i zrobić sobie Operację, czyli Akcję (Action). To bardzo proste. Zanim sięgniemy do palety narzędzi po literkę T (punkt 2 niniejszego tekstu), należy znaleźć sobie paletę Akcji (w menu Okno, Window). U dołu tej palety, jak każdej zresztą, znajdują się ikonki. Klikamy drugą od prawej, co pozwoli zacząć nagrywanie własnej akcji (czyli operacji…). Klikamy, a w okienko które się otworzy wpisujemy nazwę. Gdy klikniemy przycisk Nagraj (Record), zacznie się nagrywanie. Teraz dopiero wracamy do punktu 2, czyli bierzemy narzędzie Text i umieszczamy podpis na zdjęciu, dobieramy jego czcionkę, wielkość, położenie, cień itp. Nie spłaszczamy pliku! Gdy skończymy, klikamy w palecie Akcji kwadratowy przycisk Stop – taki sam jak na wszelkich odtwarzaczach. Od tej pory zapisana akcja będzie widoczna w palecie, a gdy zechcemy nałożyć logo na inne zdjęcie, wystarczy wybrać akcję i kliknąć trójkątną ikonę odtwarzania. Otrzymamy podpis umieszczony na nowej warstwie, której przezroczystość można wyregulować tak jak opisano w punkcie 5. Chcesz więcej informacji na temat akcji (operacji), ich tworzenia i wykorzystywania? Zapraszamy do naszej księgarenki po e-booka Photoshop dla fotografa.
qYbS.
  • 1o1nkg41xy.pages.dev/57
  • 1o1nkg41xy.pages.dev/281
  • 1o1nkg41xy.pages.dev/10
  • 1o1nkg41xy.pages.dev/271
  • 1o1nkg41xy.pages.dev/176
  • 1o1nkg41xy.pages.dev/262
  • 1o1nkg41xy.pages.dev/61
  • 1o1nkg41xy.pages.dev/222
  • 1o1nkg41xy.pages.dev/192
  • zdjęcie na nagrobku jak się nazywa